sobota, 25 października 2014

Epoka lodowcowa w akcji

Dotychczas, począwszy od 1 października tempo przyrostu zasięgu arktycznego lodu morskiego było dość szybkie. Szczególnie imponujący przyrost miał miejsce na Morzu Łaptiewów. Czyżby zapowiadana przez "rosyjskich naukowców" z Abdusamatowem na czele epoka lodowcowa nabierała impetu..?

Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 17 a 24 października w sektorze rosyjskim. AMSR2, Arctische Pinguin

Animacja pokazuje przyrost lodu na Oceanie Arktycznym w sektorze rosyjskim, w tym właśnie na Morzu Łaptiewów. Akwen jest już praktycznie zamarznięty w całości. Za zaistniałą sytuację odpowiada otrzymujący się od 14 października silny wyż baryczny. Szybko też zamarzają wody Morza Karskiego.

Zasięg pokrywy śnieżnej 25 października 2014 roku. Wetterpool

Sytuacja nie ogranicza się tylko do czapy polarnej. Jeśli chodzi o pokrywę śnieżną w Rosji, to można by powiedzieć, że Abdusamatov miał rację. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze, tak jak rok temu, Ameryka Północna jest w niewielkim stopniu pokryta śniegiem. Po drugie, na obecnym etapie globalnego ocieplenia, śnieg jest raczej kiepskim wyznacznikiem ocieplenia klimatu. Chociażby dlatego, że śnieg może padać przy dodatnich temperaturach, podczas gdy kilometr nad ziemią temperatura jest ujemna. Od trzydziestu lat jesienią oraz zimą nie ma wyraźnego trendu spadkowego. Zwłaszcza ostatnio, gdzie należy brać pod uwagę wariacje związane z prądem strumieniowym - śnieg może spaść bardzo wcześnie w wielu miejscach, jak ostatnio w Moskwie. W październiku w ciągu ostatnich kilkunastu lat zaobserwowano tendencję wzrostową. Jest to związane ze wzrostem ilości wilgoci w atmosferze i prądami strumieniowymi. Patrz - Mit: Rekordowe opady śniegu... W przyszłości, kiedy klimat naprawdę się ociepli, a do tego dojdzie brak lodu w Arktyce to sytuacja będzie wyglądać już inaczej.

Abdusamatov chyba jednak się nie sprawdził

Analiza odchyleń temperatury pokazuje, że epoka lodowcowa i globalne ochłodzenie zdaje się spóźniać. A przynajmniej obejmują tylko niewielką część obszarów na półkuli północnej.
Anomalie temperatur na półkuli północnej i w Arktyce w okresie 1-22 październik 2014 względem okresu 1981-2010. NOAA/NCAR

Przede wszystkim zlodowacenia próżno szukać w samej Arktyce, gdzie przez większość października temperatura była i jest 4-5 stopni wyższa niż kiedyś. Są miejsca, gdzie odchylenie jest jeszcze większe. Ciepło było w Europie i Ameryce Północnej. 


Zasięg arktycznego lodu morskiego 24 października 2014 roku na tle średniej z lat 90-tych XX wieku. JAXA

No i jest jeszcze sam zasięg czapy polarnej w Arktyce. Mapa pokazuje zasięg lodu dla 24 października na tle średniej dla tego dnia z lat 90-tych. Kilkanaście lat temu o tej porze lód sięgał już wybrzeży całej Syberii i Kanady, wolne od lodu było jeszcze tylko Morze Czukockie. Znacznie mniej niż kiedyś jest lodu na Morzu Baffina i Barentsa. Na tym ostatnim granica lodu nawet zaczęła się ostatnio cofać. Zasięg czapy polarnej jest obecnie szóstym najmniejszym w historii pomiarów.

Czy więc, tak jak prognozuje Abdusamatov, grozi nam epoka lodowcowa?

Biorąc pod uwagę megatrendy, jak topnienie lodu w Arktyce, temperatury, gromadzenie ciepła w głębinach oceanicznych i kilka innych czynników, to nie widać, by jakiekolwiek zlodowacenie miało nadejść. O ile w ogóle nadejdzie. Badania rdzeni lodowych i osadów oceanicznych wskazują, że obecny trend wzrostu ilości dwutlenku węgla i tym samym temperatury nie wróży nam zlodowacenia, w każdym razie przynajmniej nie w dającej nam się wyobrazić przyszłości najbliższych dziesiątek tysięcy lat.

niedziela, 19 października 2014

Temperatura na Alasce znacznie wzrosła w ostatnich latach

Badania przeprowadzone przez naukowców z University of Alaska nie pozostawiają cienia wątpliwości. W ciągu ostatnich 34 lat temperatura w Barrow na północnym wybrzeżu Alaski wzrosła o 7,2oC. Ten ogromny wzrost jest rezultatem zmniejszenia się pokrywy lodowej w Arktyce, a co a tym idzie, pochłaniania przez powierzchnię ziemi coraz większej ilości ciepła słonecznego. Zasada działania jest prosta - biała powierzchnia lodu odbija promienie słoneczne, ciemna powierzchnia wody pochłania promienie słoneczne i nagrzewa się. Im większy obszar wolny od lodu tym większe odchylenie termiczne. Więcej ciepła w Oceanie Arktycznym, oznacza więcej ciepła nad nim. To właśnie głównie z tego powodu klimat w Arktyce ociepla się nawet czterokrotnie szybciej niż w innych miejscach na Ziemi. Pokazana obok mapa pokazuje bieżący zasięg czapy polarnej w tej części Arktyki.

Temperatura powierzchni Oceanu Arktycznego na początku października 2014 roku. Arctic Sea Ice Portal

Jesienią Ocean Arktyczny, tam gdzie nie ma lodu, uwalnia energię cieplną do atmosfery. W ten sposób w Arktyce i w wielu regionach nad Oceanem Arktycznym temperatury są znacząco wyższe niż kilkanaście lat temu. Jeśli wiatr wieje od wolnych od lodu miejsc Oceanu Arktycznego, który przechowuje zgromadzone latem ciepło, to temperatura wzrasta 

Na powyższej mapie widzimy temperatury powierzchni Oceanu Arktycznego na początku października tego roku. Wyraźnie widać różnicę między lodem a powierzchnią wody, szczególnie tą, która uwolniła się od lodu najwcześniej. 

 Odchylenia temperatury w Arktyce 19 października 2014 roku. Climate Reanalyzer

Na powyższej mapie wyraźnie widać efekt zmian. Obecne ułożenie prądu strumieniowego redukuje możliwość docierania ciepłych mas powietrza do Arktyki. Ale jak to ostatnio bywało, ciepło nawet w grudniu i w styczniu jest zdolne dotrzeć daleko za koło polarne. Większość, możliwe, że nawet nawet 90% ciepła za kołem polarnym, to ciepło będące wynikiem oddawania ciepła przez pozbawione pokrywy lodowej ciepłe wody Oceanu Arktycznego. Widać to szczególnie nad Morzem Łaptiewów, które uwalnia zgromadzone latem ciepło.

Co będzie, jeśli pod koniec sierpnia któregoś roku Ocean Arktyczny zostanie pozbawiony lodu? Dopóki w Arktyce jest lód pływający, ciepło idzie na jego topnienie. Gdy lodu już nie będzie, temperatura wody zacznie rosnąć, podobnie jak temperatura powietrza. Na początku nocy polarnej ocean nie zacznie tak zaraz zamarzać. To znaczy, że jeśli masy powietrza będą przemieszczać się znad Arktyki, to nie przyniosą one ochłodzenia nad danym obszarem, tak jak miało to miejsce dotychczas.

Jeszcze raz spójrzmy na mapę temperatury oceanu i zobaczmy różnicę: tam, gdzie powierzchnia lodu ma -20oC oraz tam, gdzie lodu nie ma - temperatura wynosi -1 do +1oC. W następnych latach nastąpi gwałtowny wzrost temperatur na Ziemi, gdyż Ziemia ostatecznie straci klimatyzator, jakim jest czapa polarna Arktyki. Oceania się, że dodatnie sprzężenia zwrotne w ciągu dekady oczyszczą Ocean Arktyczny na większą część roku. Zmiana klimatu, również w Europie, będzie wręcz niewyobrażalna.

czwartek, 16 października 2014

Arctic News - przekleństwo Abdusamatova

Pierwsza połowa października przyniosła typowe dla tego okresu tempo rozrostu pokrywy lodowej w Arktyce. Wysokie ciśnienie i ujemna Oscylacja Arktyczna sprzyjały przyrostom, jednocześnie dochodziło do dość sporych anomalii przemieszczania się prądu strumieniowego, co widać na animacji. Podobnie jak rok temu niemal cała Syberia została opanowała przez przedwczesną zimę, podczas gdy w Kanadzie temperatury pozostają wysokie. W Europie także dochodziło do odchyleń prądu strumieniowego, w wyniku czego wschodnia część Europy (w tym Polska) doświadczyła ciepłej i suchej pogody. W tym samym czasie jej zachodnia część, m.in. Francja została objętą wilgotną strefą deszczowej i wietrznej pogody. Szybki atak zimy w Rosji znów pociągnął za sobą kolejne obwieszczenie Khabibullo Abdusamatova, który wieszczy epokę lodowcową. Faktycznie, pokrywa lodowa dość szybko rozrasta się wokół półwyspu Tajmyr, a śnieg i mróz obejmują teraz praktycznie całą Syberię. Podobnie jak rok temu epoka lodowcowa będzie występować, raz w jednym, raz w drugim miejscu, a jej panowanie ograniczy się do kilku miesięcy.

 Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen

Jak wyżej wspomniano w wyniku działania zimnych mas powietrza i zimnych o tej porze wiatrów, szybko rozrastał się lód na linii biegun północny - płw Tajmyr. Zamarzać zaczęło Morze Łaptiewów, także w ciągu ostatnich dwóch dni u wybrzeży Rosji, wciąż 90% morza jest wolne od lodu. Niewielkie jeszcze zaszły zmiany na Morzu Wschodniosyberyjskim, wolne od lodu jest jeszcze Morze Czukockie, zamarzać zaczęła wschodnia część Morza Karskiego. Stosunkowo niewielkie, szczególnie we wschodniej części zachodziły ostatnio zmiany na Morzu Beauforta. Oba arktyczne szlaki morskie są zamknięte. 

Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 30 września a 15 października 2014 roku. Kliknij, aby powiększyć.


 Zasięg lodu w Arktyce w 2014 roku na tle ostatnich lat i wyszczególnienie na okres wrzesień - połowa listopada (kliknij, aby powiększyć). IARC-JAXA

15 października zasięg arktycznego lodu morskiego był piątym najmniejszym w historii pomiarów - 6,71 mln km2 (JAXA) wobec 7,12 mln km2 w 2013 roku. Na pierwszym miejscu jest 2012 rok - 5,39 mln km2, a zaraz za nim 2007 rok - 5,45 mln km2



Odchylenia temperatury od normy w Arktyce 1-13 października 2014 roku. NOAA-NCAR

Wody powierzchniowe prawie się już wychłodziły, ale wciąż są miejsca gdzie temperatura jest wyższa niż wynosi średnia - więc są to miejsca, gdzie woda wychładza się powoli. Także z powodu działania wiatru dochodzi do mieszania się wód. Mapa NOAA pokazuje, że niemal cały obszar nad powierzchnią Oceanu Arktycznego cechuje się dość wysokimi anomaliami temperatury. Największe odchylenie w pierwszej połowie października wystąpiło nad Morzem Łaptiewów. W niektórych miejscach temperatura była i jest o 10oC wyższa niż być powinna. Przepowiadana przez "rosyjskich naukowców" epoka lodowcowa znów zaczyna się z wielkim poślizgiem.


Grubość arktycznego lodu morskiego 15 października 2014 roku. HYCOM

O ile dane PIOMAS wyglądają dość dobrze, to rozmieszenie lodu już nie. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, gdzie i jaką powierzchnię ma gruby lód. Dodatkowy obszar grubego na 2 do 2,5 metra lodu znajduje się w pasie C. Frama - płw Tajmyr. Jako, że ten lód jest najbliżej Oceanu Atlantyckiego, to jego długowieczność możemy postawić pod znakiem zapytania. Prędzej czy później stopnienie. Biorąc pod uwagę, to, że najprawdopodobniej kolejna zima w Arktyce będzie ciepła, to objętość lodu w lutym będzie mniej więcej taka sama, jak w lutym 2012.


Średnia temperatura na półkuli północnej 16 października 2014 roku. Climate Reanalyzer


Obszary, które mają niebieskie odcienie, to miejsca, gdzie jest zima. Obok mapa pokazuje, jak było średnio w latach 1979-2000. Pomijając Ocean Arktyczny, różnice są na razie niewielkie. Okres odniesienia anomalii pokazywany przez Climate Reanalyzer jest dość nieodległy, a świat na razie jest cieplejszy tylko 0,75oC. Wracając do Oceanu Arktycznego, to bez powiększania mapy obok widzimy wyraźną różnicę między 2014 rokiem, a latami 80-tymi i 90-tymi. Pomyślmy, jak wyglądałyby teraz temperatury nad Oceanem Arktycznym po tym jak doszło do całkowitego stopnienia czapy polarnej w Arktyce. Temperatura średnia w ciągu doby zamiast -10 do - 15oC wynosiłaby -1 do - 5oC, a w wielu miejscach wciąż byłoby zero, bo lód teraz zajmowałby mniej więcej połowę tego co zajmuje teraz. Wracając do Abdusamatova, to ani w przypadku zasięgu/powierzchnia, ani w przypadku temperatur w Arktyce (poza ekspresową zimą w Rosji i strachem Amerykanów po śmierci świstaka) i rekordowymi termicznie ostatnio miesiącami na całej planecie - nie widać, by zlodowacenie, którym straszą "rosyjscy naukowcy" miało nadejść.

Morze Łaptiewów 15 października 2014 roku. Terra Modis, NASA

Abdusamatov już kilka razy zapowiadał nadejście epoki lodowcowej, ta jak dotąd nie nadeszła i nie ma szans, by w ogóle miała nadejść. Przy obecnych warunkach klimatycznych, ilości CO2 w atmosferze i megatrendach w klimacie, nie widać, by zlodowacenie pod taką, czy inną postacią nadeszło w ciągu najbliższych setek lat. O ile w ogóle nadejście, bo obrany przez ludzkość kierunek nie rokuje nic, jak tylko usmażenie planety. Obecna ilość i powierzchnia lodu w Arktyce 2013-2014 może działać hipnotyzująco. A jeszcze bardziej to, co dzieje się na Antarktydzie, gdzie lodu morskiego jest aż nadto, a lądolód topi się coraz szybciej.


Zobacz także:
  • Arctic News - początek zamarzania, środa, 1 października 2014
  • Arctic News - koniec roztopów, niedziela, 21 września 2014 Sezon tegorocznych roztopów w Arktyce definitywnie dobiegł końca. Według danych NSIDC zakończył się on 16 września, wg JAXA 17 września. Warunki pogodowe w ostatnim tygodniu już nie sprzyjały topnieniu lodu. Podstawowym czynnikiem decydującym o zachowaniu pokrywy lodowej był wiatr i temperatura wód Oceanu Arktycznego. Są miejsca, gdzie czapa polarna się jeszcze topi, ale słowo "topnieje", jest już raczej nadużyciem, gdyż energia słoneczna nie odgrywa teraz żadnej roli. Z kolei powierzchnia oceanu sukcesywnie się wychładza. Częściowo proces topnienia odbywa się właśnie przy pomocy energii termicznej wody, ale jej rola z każdym dniem spada. Ostatecznie we wszystkich miejscach lód będzie konsekwentnie przyrastać.

niedziela, 12 października 2014

Przejście Północno-Wschodnie zamknięte

Przejście Północno-Wschodnie jest zamknięte. Proces zamarzania rozpoczął się na początku października i dziesiątego dnia miesiąca Cieśnina Wilkickiego pokryła się cienką warstwą świeżego lodu. Zakleszczony został także przez lód prześwit na północ od wyspy Komsomolec (Ziemia Północna).

Zamarzanie Cieśniny Wilkickiego między 1 a 11 października 2014 roku. AMSR2, Arctische Pinguin

Lód u wybrzeży Rosji nie jest gruby nawet w lutym. Toteż od 1935 roku radzieckie, a następnie rosyjskie lodołamacze utrzymują trasę żeglowną przez cały rok. W listopadzie 2012 roku po raz pierwszy w historii Przejście Północno-Wschodnie pokonał w celach handlowych tankowiec LNG "Ob River". Transportujący skroplony gaz z Norwegii do Japonii statek nie miał wtedy większych problemów z pokonaniem trasy. Nie tylko dlatego, że był eskortowany przez rosyjskie lodołamacze, ale dlatego, że pokrywa lodowa była wtedy niezwykle cienka, do 30 cm grubości. Operacja zakończyła się sukcesem. Na zdjęciu obok widok z pokładu tankowca płynącego przez świeżo zamarznięte wody Oceanu Arktycznego.

Cieśnina Wilkickiego 11 października 2014 roku. Na zdjęciu widać, że lód (częściowe zachmurzenie) ma postać cienkiej kry i śryżu. NASA
 
Pomijając niewielki przesmyk Wilkickiego cały szlak pozostaje w pełni żeglowny, więc de facto szklak morski pozostaje otwarty. Na powyższej animacji widzimy, że większość wód Morza Łaptiewów jest wolna od lodu. To samo dotyczy Morza Karskiego. Morze Wschodniosyberyjskie także jest w dużym stopniu wolne od paku lodowego. Między wybrzeżem rosyjskiego Dalekiego Wschodu a granicą lodu wciąż istnieje dość szeroki prześwit. W ostatnich latach warunki dla arktycznej żeglugi morskiej są dobre. Za kilka lat, kiedy pokrywa lodowa w Arktyce będzie jeszcze mniejsza, to nie będzie nawet konieczna ciągła asekuracja lodołamaczy. Za 10 do 15 lat przez okres sierpień - listopad jednostki te w ogóle nie będą potrzebne. A być może i wcześniej.
W Arktyce od kilku tygodni utrzymują się silne dodatnie anomalie temperatur. Już od dwóch tygodni w Arktyce temperatura w stosunku do okresu 1979-2000 jest o 2oC wyższa. Najsilniejsze, bo 10 stopniowe anomalie występują nad Morzem Łaptiewów, czego można było się spodziewać, po tak spektakularnych roztopach w tej części Arktyki. 


Zobacz także:
  • Przejście Północno-Wschodnie otwarte, wtorek, 5 sierpnia 2014  Przejście Północno-Wschodnie jest otwarte. Arktyczny szlak morski wiodący wzdłuż wybrzeży Rosji otworzył się 4 sierpnia. Na mapie anomalii termicznych wód widzimy, że wolne od lodu wody po rosyjskiej stronie mają w większości dodatnie odchylenia termiczne. Pokrywa lodowa po rosyjskiej stronie topnieje szybciej niż w roku ubiegłym. Wyjątek stanowi lód na Morzu Barentsa, którego granica wychodzi poza linię między Svalbardem, a Ziemią Franciszka Józefa...


czwartek, 9 października 2014

PIOMAS (wrzesień 2014) - epoka lodowcowa?

Ostatnie dwa lata przyniosły solidne "odrodzenie się" ilości lodu pokrywającego Ocean Arktyczny. Czy to oznacza, że wchodzimy w erę zlodowacenia i rosyjscy naukowcy, a dokładnie słynny Habibulo Abdusamatov mają rację? Jeśli rośnie czapa polarna, a przynajmniej objętość, to znaczy się, że globalne ocieplenie się skończyło, prawda?

Nieprawda. To tylko chwilowa fluktuacja na przestrzeni trendu wieloletniego. A weźmy też pod uwagę to, że ostatnie miesiące były najcieplejszymi w historii pomiarów. Globalne ocieplenie nie skończyło się, a proces akumulacji ciepła w ocenach i na lądzie wciąż postępuje.

Objętość lodu w Arktyce w 2014 roku na tle ostatnich lat. PIOMAS

Według danych Pan Arctic Ice Ocean Modeling and Assymilation System (PIOMAS) tegoroczne minimum objętości arktycznego lodu morskiego miało miejsce 18 września i wyniosło 6810 km3, czyli o 1418 km3 więcej niż rok temu, i aż o 3137 km3 więcej niż w roku 2012  - roku rekordowego topnienia. W 2012 roku objętość lodu w Arktyce spadła do rekordowego poziomu 3673 km3, a według oficjalnego raportu do zaledwie 3261 km3. Czy te 6810 km3 to ogromna ilość lodu zapowiadająca zlodowacenie i koniec globalnego ocieplenia? Nie, gdyż nie tak dawno temu, bo w 2005 roku objętość lodu spadła do 9159 km3, a w 2006 roku do 8993 km3. Podobna do obecnej ilość lodu miała przecież miejsce po rekordowym 2007 roku. Cała różnica polega na tym, że w tym roku i w poprzednim warunki przyrostu lodu były wręcz wymarzone. Nie znaczy to, że taka sytuacja będzie trwać w nieskończoność i, że pogoda będzie co rok wybawiać Arktykę z kłopotów.

Bilans spadku i wzrostu grubości lodu w Arktyce względem ubiegłego roku.

Mapa PIOMAS pokazuje, gdzie względem 2013 roku lód przyrósł, czyli gdzie doszło do wzrostu jego miąższości. Interesuje nas głównie Morze Barentsa - jego północny kraniec i wody Basenu Arktycznego, które z owym akwenem tam się stykają. W tym regionie było chłodno, chłodniej niż zazwyczaj i pochmurno. Do tego przez całe lato, od końca maja aż do września, nie było transportu lodu przez cieśninę Fram. Dlatego właśnie tak bardzo wzrosła ilość lodu w Arktyce. Z powodu zimna i braku wypływu lodu przez cieśninę Fram nagromadziło się sporo lodu wzdłuż północnych brzegów Grenlandii i Wyspy Ellesmere'a. Gdyby nie te dwa miejsca, to ilość lodu w najlepszym razie byłaby taka sama jak rok temu.

Grubość lodu także, jak na ostatnie kilka lat, wygląda dobrze:
Grubość lodu w 2014 roku na tle ostatnich lat.

1,77 metra - tyle wyniosła na koniec września średnia grubość czapy polarnej w Arktyce. Więcej niż rok, dwa, czy trzy lata temu. Ale mniej niż 2007 roku i w latach wcześniejszych. Wracając do ilości lodu - warto zwrócić uwagę na to, że na początku lat 80-tych wrześniowe minimum wynosiło średnio 16000 km3, prawie trzy razy tyle co dziś. Poniżej zestawienie średniej grubości lodu dla 30 września, w nawiasie pokazane są zmiany w stosunku do poprzedniego miesiąca.

2005: 2,04 (-0,29)
2006: 2,13 (-0,06)
2007: 2,04 (-0,07)
2008: 1,96 (-0,41)
2009: 1,77 (-0,26)
2010: 1,31 (-0,18)
2011: 1,32 (-0,18)
2012: 1,41 (-0,15)
2013: 1,41 (-0,06)
2014: 1,77 (-0,18)


Model PIOMAS prognozujący okres, kiedy dojdzie do zaniku lodu w Arktyce.

Jaka przyszłość?

Parę lat temu niektórzy naukowcy, patrząc na trendy zaniku lodu w Arktyce, zaczęli prognozować, że przy ich kontynuacji Ocean Arktyczny może być wolny od lodu między 2015 a 2018. Te prognozy mogły być uzasadnione, biorąc pod uwagę spektakularny spadek powierzchni i objętości lodu w latach 2010-2012.
Na całe szczęście, sprzyjająca pokrywie lodowej pogoda w Arktyce zapobiegła temu scenariuszowi. Najprawdopodobniej więc Arktyka nie będzie wolna od lodu przed 2025 rokiem. To dobra wiadomość, przynajmniej z obecnej perspektywy. Zła, że tego dojdzie, prędzej czy później. Temperatura wymuszona na Ziemi przez podwyższoną koncentrację gazów cieplarnianych w atmosferze to co najmniej 1,6oC, a możliwe, że już nawet 2,0oC. W świecie cieplejszym o 2oC, czyli w pliocenie, Arktyka była wolna od lodu zawsze, aż czasu, gdy koncentracja CO2 spadła poniżej 350 ppm i lód zaczął pokrywać Ocean Arktyczny. Poniżej 200 ppm zaczęła się seria zlodowaceń, przerwana przez homo sapiens w XIX w. Dziś mamy już 400 ppm CO2, tyle ile było w kilka milionów lat temu. Jeśli taka ilość CO2 w atmosferze utrzyma się, to nie tylko Arktyka będzie wolna od lodu, ale i Grenlandia zacznie bardzo szybko tracić lód. Poziom oceanów na świecie kilka milionów lat temu był wyższy średnio o około 30 m.

Możemy więc cieszyć się, że na razie wszystko wydaje się być OK. Lodu w Arktyce przybywa, Arktyka jest zimna jak lód, podczas gdy ostatnie miesiące biją rekordy ciepła. A sama zaś powierzchnia lodu jest zbyt mała, więc prowadzi do destabilizacji (na razie niewielkiej, przy relatywnie niskich kosztach) pogody na całym świecie.


Zobacz także:

środa, 8 października 2014

Wrzesień 2014 - podsumowanie 2014

Raport Narodowego Centrum Danych Lodu i Śniegu (NSIDC) stwierdza, że, tegoroczne wrześniowe minimum padło 17 września - zasięg lodu wyniósł 5,02 mln km2. Aczkolwiek ze zbieranych codziennie pomiarów satelitarnych wynika, że minimum miało miejsce dzień wcześniej i była to wartość 4,98 mln km2. Bez względu na to, co mówi ostateczny raport, a co mówią zbierane "dane dzienne", w tym roku pokrywa lodowa była szóstą najmniejszą w historii pomiarów, a jej zasięg był o 0,1 mln km2 mniejszy niż ubiegłoroczny.

Mapa pokazująca średni zasięg arktycznej pokrywy lodowej we wrześniu 2014 roku. Fioletowa linia pokazuje średni zasięg lodu dla okresu 1981-2010 dla września. Sea Ice Index - NSIDC

Sezon topnienia w tym roku rozpoczął się dość późno - 21 marca, co mogło poniekąd mieć wpływ na letnie tempo topnienia lodu. Ale istotnym czynnikiem i tak była pogoda (zachmurzenie, temperatura i wiatr). W sumie w ciągu całego sezonu czapa polarna skurczyła się o 9,89 mln km2, to mniej niż w 2012 roku, kiedy to czapa polarna skurczyła się o prawie 11,9 mln km2.

Poza Morzem Barentsa wszędzie zasięg pokrywy lodowej był mniejszy w stosunku do średniej 1981-2010. Największe straty zanotowano w sektorze rosyjskim, na Morzu Łaptiewów. Na taki stan rzeczy miała wpływ anomalia określana jako dipol arktyczny. Specyficzny układ ciśnień już w marcu doprowadził do ubytku ilości lodu na tym morzu. Z tego powodu bardzo wcześnie zaczęła cofać się tam granica lodu. Już w trzeciej dekadzie kwietnia u wybrzeży Syberii powstała tam duża szczelina,  a lód szybko zmienił się w krę lodową. W połowie maja na obszarze wód Morza Łaptiewów i części M. Wschodniosyberyjskiego szczelina zaczęła szybko zmieniać się w wyrwę, gigantyczną płoń wiatrową. Od tego momentu wyrwa bardzo szybko się powiększała. W wyniku działania dodatniego sprzężenia zwrotnego granica lodu przemieściła się aż za 85oN. Był to chyba najbardziej charakterystyczny element tegorocznego sezonu topnienia lodu.

  Zmiany w zasięgu arktycznego lodu dla 2014 roku na tle ostatnich lat.

Do końca września zasięg lodu w Arktyce zwiększył się o 0,55 mln km2, tyle samo co rok temu. Z tym, że w ubiegłym roku początek zamarzania miał miejsce wcześniej, bo 10 września i lód początkowo bardzo wolno się rozrastał. Tempo zmniejszania się zasięgu arktycznego lodu morskiego na dekadę dla września wyniosło 13,3%. Sezon 2014 może być podobny do sezonu topnienia 2009. Warto zwrócić tu uwagę na to, że mimo iż wg NSIDC doszło do niewielkiego, ale jednak ubytku, to inaczej wygląda sytuacja z wiekiem lodu.

Odchylenia ciśnienia atmosferycznego od średniej 1981-2010 i temperatur w Arktyce, latem 2014 roku. NOAA/ESRL

Warunki atmosferyczne w okresie letnim tego roku nie były nadzwyczajne. Pogoda sprzyjała powolnym roztopom. Ciśnienie atmosferyczne w okresie czerwiec-sierpień było wyższe od normy wieloletniej. Przez cały ten okres utrzymywała się więc ujemna Oscylacja Arktyczna. Pomimo braku obecności silnych, a tym bardziej trwałych niżów barycznych, zachmurzenie w Arktyce było przeważnie duże, a czasami wręcz całkowite. Silne wyże występowały krótko, co nie sprzyjało konsekwentnym roztopom. Do tego układy baryczne, a tym samym wiatry uniemożliwiały transport lodu przez cieśninę Frama. Ten czynnik miał wpływ na powolny ubytek lodu i pod względem zasięgu/powierzchni (extent/area) i pod względem objętości (dane PIOMAS). W przypadku temperatur, co widać na mapie, niecały obszar nad Oceanem Arktycznym był objęty dodatnimi anomaliami. Tylko jego centralna część, a szczególnie obszar Morza Łaptiewów cechował się wyższymi niż zazwyczaj temperaturami. Podczas gdy nad Morzem Karskim, a co ważne nad Morzem Barentsa było zimno, nawet do 2,5oC poniżej normy. W rezultacie lód na Morzu Barentsa niemal w ogóle nie ulegał roztopom.

Mapa pokazująca wiek lodu we wrześniu 2013 i 2014 roku.

Przez zimę tzw. Wir Beauforta doprowadził do rozrostu dwuletniego lodu w kierunku Morza Wschodniosyberyjskiego. Następnie niekorzystne dla topnienia warunki pogodowe latem uniemożliwiły stopnienie tego lodu. Tym samym nie doszło do drastycznych roztopów w przypacyficznym sektorze Oceanu Arktycznego. Widzimy, że w tym roku udział starszego lodu jest większy. Mimo to w skali ostatnich dziesięcioleci udział wieloletniego lodu jest znacznie mniejszy od średniej. Ta różnica rok do roku ma niewielkie znaczenie, zwłaszcza, że na niewielkim obszarze lód ma więcej niż trzy metry grubości. Wiek lodu, a także jego ilość w tym roku pokazuje, że 2014 rok jest rokiem przyrostowym, mimo nieznacznie mniejszego zasięgu i powierzchni czapy polarnej.


Zobacz także:


wtorek, 7 października 2014

Arktyczny zmierzch cywilizacji

Coraz więcej ekspertów stwierdza, że możliwości utrzymywania dotychczasowego modelu gospodarczego, bazującego na wykładniczym wzroście zużycia zasobów nieodnawialnych (tudzież zużywaniu zasobów odnawialnych takich jak woda, gleby, lasy czy łowiska w tempie szybszym od ich regeneracji) już się kończą – i albo stworzymy nowy model, zanim dotychczasowy zawali się z hukiem, albo… nie zrobimy tego. Na razie większość polityków działa tak, jakby marzyła o tym drugim scenariuszu. Na całym świecie łatwe zasoby się kończą i trzeba sięgać po coraz trudniejsze. Widzimy to także u nas w Polsce, gdzie na bogatym kiedyś w węgiel Śląsku kopiemy coraz głębiej i sięgamy po złoża węgla coraz gorszej jakości i mniejszej grubości – coraz większym kosztem; rozważamy wysiedlanie dziesiątek tysięcy ludzi mieszkających na doskonałych ziemiach rolnych pod budowę kolejnych odkrywek węgla brunatnego czy – z powodu wyczerpania konwencjonalnych złóż gazu ziemnego – przymierzamy się do paskudnej środowiskowo i społecznie eksploatacji złóż gazu łupkowego. Z problemami tego typu mierzy się cały świat.

Ale jest jeszcze jedna, ostatnia granica, ostatni ląd, który może zasiedlić. Ostatni region  Ziemi z wciąż nienaruszonymi zasobami, które możemy wydobyć i zużyć. Ostatnie złoża ropy i gazu, które możemy wydobyć i puścić z dymem, jeszcze bardziej nasilając globalne ocieplenie: Arktyka.

Ocieplający się klimat, kurcząca się czapa polarna Oceanu Arktycznego i lądolód Grenlandii otwierają ten region dla naszej działalności gospodarczej.

W Nuuk na Grenlandii obok tradycyjnej zabudowy powstają pierwsze wieżowce. Źródło

W ostatnich latach obserwujemy powstawanie i rozwój osiedli ludzkich za kołem polarnym. Tereny te jeszcze kilkadziesiąt lat temu były miejscami trudnodostępnymi. Dziś w miarę postępującego ocieplenia klimatu stają się coraz łatwiejsze w dostępie, więc zajmujemy je, dzięki czemu mamy możliwość utrzymania wykładniczego wzrostu gospodarczego na skończonej planecie jeszcze przez parę kolejnych lat. Te miejsca dzisiaj są oddalonymi od wszelkiej cywilizacji osadami górniczymi, ale w przyszłości mogą zmienić się w zamieszkiwane przez setki tysięcy ludzi metropolie, bogacące się na wciąż prawie nienaruszonych skarbach Arktyki.

Wraz z roztapianiem się liczących dziesiątki i setki tysięcy lat lodowców i lodu morskiego, zainteresowanie bogactwami naturalnymi dalekiej północy systematycznie rośnie. Mówi się, że na ociepleniu klimatu skorzystają zwłaszcza górnicy i nafciarze, ponieważ to, co dotąd spoczywało pod lodem, już niedługo znajdzie się w zasięgu ręki. Do Arktyki przybywa coraz więcej naukowców, którzy badają poważne zmiany zachodzące w tamtejszym ekosystemie. Wyniki ich badań coraz częściej są wykorzystywane przez przedsiębiorców, w pogoni a zyskiem coraz liczniej przybywających do tego regionu. Im więcej przyjezdnych, tym bardziej bogacą się mieszkańcy arktycznych osad. Turyści korzystają z ich infrastruktury, która na bieżąco jest rozwijana.

Dane statystyczne pokazują, że z biegiem lat populacja miejscowości rośnie, wzrasta też ich zamożność. Jednak prawdziwą świetność mają wciąż przed sobą. Nuuk na Grenlandii, Alert i Eureka w Kanadzie czy Barrow i Prudhoe Bay na Alasce, to tylko kilka przykładów osad, które dzisiaj są zamieszkiwane czasowo przez kilka tysięcy górników i nafciarzy, a które błyskawicznie się rozwijają. Do osad z każdym sezonem dociera coraz więcej sprzętu i towarów. Powstają nowe budynki, domy, infrastruktura służąca wydobyciu ropy i gazu oraz cennych minerałów.

To jasna strona medalu. Ale jest też druga strona, która pokazuje, że ta pierwsza to niestety tylko bardzo złudna idylla. Z pewnością, skorzystamy, ale biorąc pod uwagę katastrofalne skutki globalnego ocieplenia, zyski te szybko zmienią się w straty. Na razie wszystko wydaje się być w porządku, przynajmniej jeśli pominiemy rosnące koszty wydobycia ropy, produkcji żywności, degradacji środowiska, czy pojawiających się na horyzoncie konfliktów o zasoby. Faktycznie, na krótką metę skorzystamy gospodarczo na ocieplającym się klimacie Arktyki. Zwłaszcza, że miejsca takie jak kraje śródziemnomorskie staną się terenami o (delikatnie mówiąc) mocno nieprzychylnym klimacie.

Za mniej niż 50 lat, gdy wieczne śniegi i lody północy roztopią się w takim stopniu, że umożliwią wydobycie na masową skalę, przemysł ruszy pełną parą, a szukający pracy ludzie będą przybywać tysiącami. Jeśli prognozy klimatologów się spełnią i globalne ocieplenie będzie błyskawicznie postępować, wysokie temperatury zmuszą setki milionów ludzi do przeniesienia się dalej na północ. Pierwsze oznaki zmian klimatycznych w Arktyce są widoczne wyraźniej niż gdziekolwiek indziej na świecie. W ostatnich latach wiele arktycznych osad odnotowało nowe historyczne rekordy ciepła. Np. na kanadyjskim Archipelagu Arktycznym po raz pierwszy zmierzono 21oC. Oczywiście mrozy z dalekiej północy szybko nie znikną (przynajmniej według ostrożnych prognoz), ale w porównaniu z obecnymi, wyraźnie zelżeją.

Nie liczmy jednak na to, że faktycznie rozkwit cywilizacji arktycznej będzie trwać, o ile w ogóle się na dobre rozkręci. Zmiana klimatu, jaka nas dotyczy, to nie tylko cieplejszy klimat i dłuższy okres wegetacyjny, szczególnie w rejonach subpolarnych.  Skutki rozpadu czapy polarnej będą miały katastrofalny wpływ na nasz świat. Guy McPherson – emerytowany profesor biologii ewolucyjnej, zasobów naturalnych i ekologii na Uniwersytecie w Arizonie, który od 25 lat jest ekspertem w dziedzinie zmian klimatycznych – wyjaśnił TruthOut, dlaczego Arktyka ma absolutnie decydujący wpływ na planetarne warunki pogodowe: 

„Arktyczny lód służy za planetarny klimatyzator, ludzie nie istnieli na Ziemi bez arktycznego lodu, co sugeruje, że planeta jest zbyt ciepła dla dużych ssaków bez planetarnego klimatyzatora.” Z Arktyką wolną latem od lodu McPherson przewiduje szybkie, dramatyczne zmiany. „Ziemia nagrzeje się błyskawicznie, „powiedział. „Rozważmy stosunkowo prosty przykład z zakresu fizyki. Aby zamienić kilogram lodu przy 0°C na 1 litr wody o tej samej temperaturze, potrzeba nieco ponad 79 kilokalorii. Kiedy lód jest już zamieniony w wodę, dodanie identycznej ilości energii zwiększa temperaturę wody do ponad 79°C.”

 Zmiana albedo powierzchni ma wpływ na pochłanianie energii ze Słońca. Czapa polarna odbija promienie słoneczne, dzięki czemu Arktyka i znaczne obszary wokół niej nie nagrzewają się. Coraz większa utrata lodu w Arktyce powoduje, że powierzchnia planety pochłania większą ilość energii wzmacniając proces globalnego ocieplenia, przy okazji destabilizując warunki pogodowe wokół Oceanu Arktycznego. Na zdjęciu topniejący lód na Morzu Czukockim w lipcu 2012 roku, Terra, NASA.

Następnie McPherson obrazuje sobie ten proces w skali Oceanu Arktycznego: „Bez absorbującego energię, arktycznego lodu, energia ta zostanie pochłonięta przez ciemne wody oceanu. Nawet odrobina lodu stanowi potężny bufor przed gwałtownym ogrzaniem oceanu (i tym samym planety).” Ciepło przenosi się znad rozgrzanego równika do zimnych biegunów Ziemi za przyczyną cyrkulacji atmosferycznej i prądów oceanicznych. Lecz ze względu na ludzkie emisje gazów cieplarnianych, system planety ulega ociepleniu. W Arktyce oznacza to, że ocieplenie powoduje niezwykle szybką utratę objętości lodu morskiego oraz lądowej, wiosennej pokrywy śnieżnej, co w konsekwencji odsłania ciemne powierzchnie wód oceanu i wiecznej zmarzliny.

Kiedy Ocean Arktyczny będzie wolny od lodu, jego ciemna powierzchnia pochłonie gigantyczne ilości energii słonecznej. W rezultacie temperatura w Arktyce znacząco wzrośnie. To zmniejszy różnicę temperatur między Arktyką i równikiem, a tym samym zmniejszy ilość ciepła zmierzającego od równika w kierunku północnym, powodując spowolnienie wiatrów tworzących prąd strumieniowy. Prąd strumieniowy w takich warunkach zaczyna falować, a to z kolei prowadzi do anomalii w pogodzie. Proces ten już zresztą od kilku lat obserwujemy, ale po całkowitym stopnieniu czapy polarnej skala anomalii się nasili. Do tego nałoży się ogólne ocieplenie ziemskiej atmosfery. Co wtedy? U nas, w naszych szerokościach geograficznych na porządku dziennym staną się różnorodne anomalie pogodowe, szczególnie długotrwałe okresy tej samej pogody. Uporczywe susze (a także zimne deszczowe okresy, zależnie od tego, czy prąd strumieniowy utknie na północ, czy na południe od nas) odbiją się przede wszystkim na rolnictwie. Nie tylko u nas w Polsce, ale też w wielu innych regionach Ziemi, np. w Stanach Zjednoczonych czy Rosji. Latem 2010 roku w Rosji rekordowe fale upałów i susza doprowadziły do zniszczenia 40% plonów. Skutkowało to nie tylko w samej Rosji, ale na całym świecie drastycznymi skokami cenowymi żywności. Następstwem była tzw. Arabska Wiosna.

Zmiany cen żywności na światowym rynku. FAO

Zwykły wzrost temperatur i pozornie niewinne roztopy w Arktyce w ostatnich latach przełożyły się na rekordowy wzrost cen żywności na świecie. Oczywiście drugą przyczyną są rosnące koszty wydobycia ropy i jej ceny. Teraz wyobraźmy sobie trwające kilka miesięcy fale upałów i susze na środkowym zachodzie USA, który jest spichlerzem świata. Na światowym rynku żywności zapanowałby chaos, co skończyłoby się niepokojami społecznymi, rebeliami w biednych krajach Trzeciego Świata, upadkiem rządów, śmiercią milionów ludzi i destabilizacją sytuacji społecznej w tych krajach. Sytuacja ta stworzyłaby podatny grunt dla ruchów ekstremistycznych i fali przemocy. Próbkę tego mamy dziś w Syrii czy w Iraku. Ostatnio też nawet w Arabii Saudyjskiej.

Jak w takiej sytuacji miałby wyglądać rozwój miast w Arktyce, podczas gdy wiele państw na świecie zacznie ogarniać anarchia? Ponieważ współczesne gospodarki to bardzo delikatny system w globalne wiosce, trudno więc przewidzieć przyszłe koszty zmian klimatu, braku lodu w Arktyce i wszystkiego co się z tym wiąże. Nie wiemy jak szybko będą zachodzić zmiany, ale wiemy, jaka może być skala i potencjalne konsekwencje. Jeszcze w latach 80-tych XX wieku roczne straty gospodarcze wynosiły 50 mld dolarów. W pierwszej dekadzie tego wieku świat rocznie tracił 200 mld dolarów. W dalszej perspektywie czasowej, po stopieniu się czapy polarnej w Arktyce, kiedy zaczną destabilizować się hydraty metanu – koszty mogą okazać się astronomiczne.  Już uwolnienie 5% hydratów metanu z dna Oceanu Arktycznego (czyli 50 GtC) może przełożyć się na straty rzędu 10 000-200 000 mld dolarów, z najbardziej prawdopodobną wartością 60 000 mld dolarów (Whiteman 2013). Ta ostatnia kwota jest porównywalna z rocznym PKB wszystkich krajów świata, wynoszącym 70 000 mld dolarów. W takiej sytuacji, kiedy wszystkie państwa na świecie będą ponosić ogromne straty z powodu susz, powodzi, wichur i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych, bardzo szybko doszłoby do światowego załamania cywilizacyjnego, ze wszystkimi tego ponurymi konsekwencjami.

W trakcie Paleoceńsko-Eoceńskiego Maksimum Termicznego doszło do gwałtownego wzrostu temperatur spowodowanego przez destabilizację hydratów metanu w Arktyce. Wikipedia

Spoglądając na rozkwitającą cywilizację za kołem polarnym, czy rosyjskie ambicje naftowe, wydaje się nam, że taki model wzrostu gospodarczego będzie trwać zawsze. Ale to niemożliwe. Nie będzie kolejnego El-Dorado ani nowych metropolii. Jeśli będziemy dalej spalać węgiel, ropę i gaz, to wkrótce przekroczymy wszystkie punkty krytyczne klimatu Ziemi, za którymi nie będzie już odwrotu. Ziści się scenariusz PETM (destabilizacja hydratów metanu), a nawet ten jakościowy zbliżony do wymierania perskiego (spalanie całości lub prawie całości paliw kopalnych, połączone z destabilizacją hydratów). W takiej sytuacji, mając nawet wysokie mniemanie o naszych zdolnościach adaptacji, możemy uznać, że nasze istnienie mogłoby zostać wystawione na zbyt ciężką próbę.

Zobacz także:




niedziela, 5 października 2014

Morsy na wygnaniu

Pod koniec września pracownicy NOAA zaobserwowali podczas rutynowych lotów nad północnymi wybrzeżami Alaski ogromne stado morsów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy nie dwie rzeczy. Po pierwsze według szacunków zaobserwowane stado liczyło około 35 tys sztuk, co jest rekordem w obserwacjach prowadzonych przez naukowców i badaczy zwierząt. Po drugie, prawdopodobną przyczyną jest globalne ocieplenie, a konkretnie kurczący się od lat zasięg czapy polarnej w Arktyce.

Ogromne stado morsów na północno zachodnim wybrzeżu Alaski. Fotografia: Corey Accardo / AP

Ogromne stado stłoczonych na wybrzeżu morsów zaobserwowano na północno-zachodnim wybrzeżu Alaski, nad Morzem Czukockim, niedaleko osady Point Lay. Naturalnie morsy gromadzą się w tracie lata na wybrzeżach, kiedy granica paku lodowego cofa się w głąb morza. Jest to naturalne zachowanie tych zwierząt. Jednak z powodu coraz dłuższego okresu, kiedy lód nie styka się z lądem, morsy są zmuszone do coraz dłuższego koczowania na wybrzeżu. Stado morsów składa się głównie z samic z młodymi, które muszą być karmione, oraz niewielkiej liczby samców. Lód, podobnie jak w przypadku niedźwiedzi polarnych jest bardzo ważnym dla życia morsów elementem środowiska. Morsy żerują na lodzie, a samice tych zwierząt na powierzchni lodu rodzą swe młode.


Morsy spędzają większość swojego życia na pokrywie lodowej Arktyki i w przeciwieństwie do fok nie mogą zbyt długo przebywać w wodzie. Morsy, które przedstawia film, z niecierpliwością oczekują pojawienia się lodu. Niestety granica lodu znajduje się aż 500 km od brzegu i nieprędko znajdzie się u brzegów Alaski. Po raz pierwszy tak duże skupisko morsów zostało odnotowane w 2007 roku (był to rok silnego topnienia lodu). W 2011 roku, kiedy czapa polarna osiągnęła wtedy drugi najmniejszy zasięg w historii pomiarów (obecnie trzeci), liczba zaobserwowanych morsów była szacowana na 30 tys. sztuk. Naukowcy zaobserwowali też wiele martwych zwierząt. Przebywanie morsów w takim skupisku przez długi czas wywołuje u nich silny stres. Zwłaszcza, że zwierzęta nie tylko są skazane na zbyt długie oczekiwanie na moment, kiedy morze zamarznie, ale i na ataki głodnych i zdesperowanych niedźwiedzi polarnych. Dorosły mors, spłoszony przez silnik kołującego zbyt nisko samolotu lub łódki podpływającej do brzegu, uciekając mógłby przypadkiem zabić młode, miażdżąc je lub raniąc kłami. By oszczędzić zwierzętom dodatkowego stresu, władze USA wprowadziły bezwzględny zakaz zbliżania się do nich. 


W ostatnich latach liczba morsów zmuszonych do przebywania na brzegiem wolnych od lodu mórz rośnie. W tym roku pierwsze morsy zostały zauważone 13 września, potem ich liczba zaczęła szybko rosnąć. Fotografia AP Photo/NOAA, Corey Accardo

Mapa JAXA zasięgu lodu w Arktyce pokazuje zestawienie zasięgu arktycznego lodu morskiego 4 października 2014 z medianą: lata 80-te (jasna linia), latach 90-te (pomarańczowa linia). Już w latach 90-tych XX wieku granica lodu nie sięgała wybrzeży Alaski. Obecne sytuacja jest znacznie gorsza niż jeszcze 30 lat temu. Jeszcze większe niż w ostatnich latach topnienie lodu może doprowadzić do wymierania zwierząt uzależnionych od czapy polarnej Arktyki. Gdy lód w Arktyce będzie niknąć, populacje morsów i niedźwiedzi polarnych będą dziesiątkowane. Najdłużej przetrwają te, które znajdą się na obszarach, gdzie lód stopnieje najpóźniej.

Czytaj więcej na: The Guardian