wtorek, 6 marca 2018

PIOMAS (luty 2018) - blada zima

Tak jak można było się spodziewać, ekstremalna pogoda i "arktyczna fala upałów" dopięły swego. Tempo zamarzania w Arktyce wyhamowało. W zaledwie 28 dni objętość lodu straciła względem rekordowego wtedy 2017 roku. Ciepła woda wpychana przez ciepły atlantycki wicher zniszczyła część pokrywy lodowej Oceanu Arktycznego.

Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2017. PIOMAS

Trajektoria tego roku zbliża się powoli do poprzedniego rekordzisty. 28 lutego objętość arktycznego lodu morskiego wyniosła 19642 km3, w 2017 roku było to 18608 km3. Wciąż więcej niż wtedy, ale luty 2018 to druga najmniejsza w historii pomiarów ilość lodu w Arktyce. Obok przedstawione jest dokładne wyszczególnienie. Otwórz grafikę w osobnym oknie, żeby zobaczyć szczegóły. Jednak to nie obecna ilość lodu jest teraz ważna, bo i tak jest w ścisłej czołówce. Istotne jest to, że w ciągu miesiąca wytracone zostało zamarzanie. 31 stycznia tego ilość lodu była o 1405 km3 większa niż w rekordowym wtedy 2017 roku. 

 Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z okresu 1979-2017 i średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe

W ciągu kolejnych 28 dni wysokie temperatury powietrza, a przede wszystkim wody morskiej dosłownie wyżarły 371 km3. Na tle całości to niewiele, bo tylko niespełna 2%, ale stało się to w miesiąc, w dodatku w lutym, który ma 28 a 30 czy 31 dni. Stało się to też zimą, a nie wiosną czy latem. 

Dodajmy też to, że nie występował, lub był dość rzadki eksport lodu przez Cieśninę Frama. Jak się okazuje, ujemny dipol, gdzie wiatr wieje od Atlantyku jest tak samo tragiczny w skutkach co klasyczna wersja - dodatni dipol z eksportem lodu, który np. w 2007 roku miał duży wpływ na rekordowe topnienie lodu latem.

Grubość lodu morskiego Arktyki 28 lutego 2018 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe

Na tej mapie można zobaczyć odchylenia grubości lodu. Owszem, lód zwiększał swoją grubość, także po stronie Oceanu Atlantyckiego, ale proces ten trwał zdecydowanie za wolno, ze względu na działanie wody, która tempo to skutecznie spowalniała. Wystarczy 0,1oC różnicy, by lód wolniej zwiększał swoją grubość przez cały miesiąc.

  Grubość arktycznego lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do okresu 2005-2017 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS

Jedynie grubość lodu całościowo zwiększała się bez większych zakłóceń, ale i tak wciąż pozostaje jedną z najmniejszych w historii pomiarów. Lód w Arktyce ma średnio około 1,5 metra grubości.
 
 Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.

Na przestrzeni lat obserwuje się nieustanny proces utraty ilości lodu morskiego. Uśredniona wartość wynosi 3100 km3 na dekadę, co pokazuje powyższy wykres. Luty znalazł się na linii wieloletniego trendu, a nie poniżej ze względu na chłodne lato 2017 i solidne wejście w sezon zamarzania w październiku. 

 Spadek ilości lodu w Arktyce dla lutego w latach 1979-2018. Dane PIOMAS

Średnia objętość lodu w lutym tego roku wyniosła 18641 km3, była drugą najmniejszą w historii pomiarów. Nastąpił niewielki spadek ilości lodu styczeń-luty względem poprzedniego roku. Początkowo zmiany były niewielkie, ale przyspieszyły w drugiej połowie lutego, kiedy lód zaczął w pełni reagować na ciepłe wody z Oceanu Atlantyckiego. Choć możliwe że nie pełni, takie coś może mieć daleko idące konsekwencje. Objętość lodu w lutym tego roku była o 38% mniejsza niż w 1979 roku i 24% mniejsza od średniej z okresu 1979-2017.  

Po raz kolejny czapa polarna staje w obliczu niepewnego sezonu topnienia. Tym razem startuje z nieco wyższej pozycji, ale objętość lodu w lutym tego roku była o 944 km3 mniejsza niż w 2012 roku tuż przed wielkim topnieniem. Tak więc kopia warunków dla topnienia oznacza, że padnie rekord - objętość lodu spadnie poniżej 3000 km3.  To oczywiście tylko matematyka, co będzie się działo naprawdę, to nie wiadomo. Chmury muszą panować w lipcu i bronić Arktyki przed zmianami klimatu, tymi samymi, które te chmury powołały. 

Zobacz także:




4 komentarze:

  1. Może zamiast suchych danych będziesz dodawać zdjęcia prawdziwe które ładnie zobrazują sytuacje który opisujesz. Nie mówię tu o nieciekawych zdjęciach satelitarnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chciałbyś chodzić po tym lodzie z aparatem w ręku? Bo ja nie. Nie umiem pływać a przynajmniej nie w chłodnej wodzie, przeskakiwać szczeliny. No cóż, zostają zdjęcia satelitarne, model HYCOM, zdjęcia w podczerwieni. Chyba że łódką płynąć. Ale to dość daleko.

      Usuń
  2. Zauważyliście, że z dziesięciolecia na dziesięciolecie maksimum grubości lodu przypada coraz wcześniej? To bardzo symptomatyczne...

    OdpowiedzUsuń
  3. 1000 km3 lodu więcej niż rok temu to sporo. Wzrok o ponad 5% rok do roku u progu sezonu topnienia jest naprawdę imponujący. Gdyby tak co roku przybywało, to już za 6-7 lat osiągnęlibyśmy średnią. Martwi mnie ten przyrost, który oznacza, że najprawdopodobniej kolejny rok minie nam bez rekordu, jeśli pogoda się nie poprawi. Na pewno będzie trudniej niż rok temu przy tych samych warunkach. Pierwsze lato bez lodu zdaje się być wciąż odsuwane w czasie, jakby jakaś pogodowa klątwa wisiała nad Arktyką. Niestety dla nas oznacza to tylko tyle, że wciąż jeszcze będziemy się musieli męczyć z takimi mrozami jak ostatnio.

    OdpowiedzUsuń